Ohayo, dzisiaj wreszcie dodaję drugi rozdział mojej powieści. Psotanowiłam podzielić go na części. Na razie dodaję pierwszą część, ale druga też wkrótce się pojawi. Jak się będziecie mogli przekonać wprowadziłam pewną zmianę. To znaczy zmieniłam narratora. Teraz historia będzie opowiedziana z punktu widzenia Kiry. A co będzie dalej? Mam zamiar pisać na zmianę, a mianowicie będzie dwóch narratorów. Kto będzie tym drugim? O tym przekonać się będziecie mogli w kontynuacji tego rozdziału. Mam nadzieję, że się wam spodoba ;). Miłego czytania i do przeczytania ^^.
Rozdział 2 (część 1)
W Akademii Prawdziwego Krzyża
Spojrzałam w kierunku, wskazywanym przez Mephista i moim oczom ukazała się wspaniała Akademia Prawdziwego Krzyża, na którą składało się mnóstwo przeróżnych budynków, tworzących coś w rodzaju miasta.
- Akademia składa się z wielu poziomów. Znajdują się tu między innymi : las, liceum, akademiki, wesołe miasteczko, budynki mieszkalne i wiele innych. - wyjaśniał (albo wręcz chwalił się) Mephisto - Cała Akademia chroniona jest moimi barierami, dzięki którym nie przedostają się do niej nieproszone demony z zewnątrz.
- Wooow...nieźle. - powiedziałam z zachwytem, podziwiając przez okno to, o czym mówił mój "opiekun".
- Ponieważ rok szkolny zaczął się już dość dawno temu, dołączysz zarówno do liceum, jak i do szkoły dodatkowej od razu do klas twoich roczników.
Zmarszczyłam brwi. - Szkoły dodatkowej?
- Tak, chodzi mi o szkołę dla egzorcystów. Rano będziesz chodzić na zwyczajne licealne zajęcia, a po ich skończeniu, popołudniami będziesz udawać się na zajęcia dodatkowe.
- Ahm... - pokiwałam głową
- Do liceum zostaną przesłane oceny z twojej poprzedniej szkoły, więc z tym nie ma problemu.
Jęknęłam cicho. Nie znosiłam zwykłej szkoły, a teraz będę musiała chodzić do dwóch jednocześnie. Jak ja to wytrzymam?
Limuzyna zatrzymała się przy potężnym budynku liceum. Mężczyzna w czarnym garniturze podszedł i otworzył drzwi samochodu. Pierwsza wyskoczyłam z pojazdu, a za mną wysiadł Mephisto, stanął przede mną, przodem do szkoły i energicznym ruchem odrzucił swoją pelerynę do tyłu tak, że prawie oberwałam w twarz rozdętym na wietrze materiałem. Na wszelki wypadek odsunęłam się od niego o kilka kroków.
- Twoje rzeczy zostaną dostarczone do twego pokoju w żeńskim akademiku. - oświadczył
- Emm...to super, ale gdzie to jest? - zapytałam, rozglądając się i błagając w duchu, by ten dziwoląg nie zostawił mnie tu samej.
- Zaraz wszystko ci powiem. Normalne lekcje zaczynasz od jutra, więc mamy trochę czasu na oprowadzenie cię. - powiedział Mephisto. Nie zdążyłam zaoponować, gdy ten złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w kierunku gmachu szkoły. Po chwili jednak zatrzymał się, puścił mnie i nieoczekiwanie na moich oczach przemienił się w małego białego psa, z zawiązaną na szyi różową kokardą w białe grochy. Odskoczyłam od niego jak oparzona.
- Co to ma być?! - krzyknęłam
- Jestem dyrektorem tej placówki i nie mogę tak po prostu przemieszczać się po jej terenie. - wyjaśnił ku mojemu zdziwieniu pies
- Chwila...jesteś zwierzakiem i jeszcze umiesz mówić?! - to, jak i wszystko inne co dziś się wydarzyło nie mieściło mi się w głowie. Może ja tylko śnię...? - Czy każdy egzorcysta tak potrafi? - dodałam zaciekawiona
- Nie. Tylko ja. - odpowiedział i ruszył dalej. Nie chcąc zgubić się już pierwszego dnia, posłusznie poszłam za nim. Przez jakieś chyba dwie godziny Mephisto oprowadzał mnie po szkole i jej najbliższej okolicy.
Wreszcie zatrzymał się na wąskiej, cichej uliczce i z powrotem przybrał ludzką postać.
- Tak jak już wcześniej mówiłem, ze zwykłą szkołą nie będzie większych problemów. Co natomiast dotyczy się zajęć dodatkowych...do klasy twojego rocznika trafisz na okres próbny. Jeśli jak najszybciej uda ci się zdać egzamin na Exwire - zostajesz, a jeśli oblejesz - zostaniesz przeniesiona albo całkowicie wydalona ze szkoły. - powiedział to i uśmiechnął się szeroko. Tia...nie ma to jak być optymistą...
- Eee...exwico? - spytałam, nierozumiejąc
- Exwire. Kandydat na egzorcystę.
- Ahaaa, czaję.
- Na pierwszych zajęciach będę ci towarzyszył i służył pomocą, ale to tylko i wyłącznie na tych. Później będziesz musiała poradzić sobie sama.
- A kiedy są te zajęcia?
- Teraz. Chodźmy.
- A nie możemy najpierw czegoś zjeść? - stęknęłam i zaburczało mi w brzuchu. "Opiekun" zignorował mnie jednak, idąc w kierunku niewielkiego budynku, znajdującego się niedaleko nas. Westchnęłam i ruszyłam za nim. Nagle zawrócił gwałtownie, tak, że prawie się z nim zderzyłam.
- Zapomniałbym o bardzo ważnej rzeczy!
Uniosłam jedną brew i w milczeniu czekałam, aż zacznie wyjaśniać o co mu chodzi. Mephisto pochylił się w moją stronę, a na jego twarz padł cień utworzony przez kapelusz. Uniósł jedną dłoń odzianą w fioletową rękawiczkę i powiedział ściszonym głosem :
- Postaraj się jednak nie ukazywać zbytnio swej prawdziwej natury.
- Hę?
- Jesteś demonem. - przypomniał mi - Twój wygląd niedługo się zmieni, więc lepiej by było, gdyby wszyscy od razu się nie zorientowali kim jesteś.
Przełknęłam ślinę. To zabrzmiało jak groźba...
Dyrektor wyprostował się i znów ruszył w poprzednim kierunku. Stanął przy drzwiach budynku i zaczekał na mnie. Gdy do niego podeszłam, wręczył mi złoty, niepozornie wyglądający klucz.
- Otwórz nim te drzwi. - polecił
Spojrzałam na niego zdziwiona, lecz bez słowa wsunęłam klucz do zamka i przekręciłam. Gdy popchnęłam drzwi, te otworzyły się ze skrzypnięciem. Odwróciłam się i spojrzałam pytająco na Mephista, a ten kazał mi wejść do środka. Z wahaniem wkroczyłam do ciemnego korytarza, który na pewno nie znajdował się w tym małym domku, którego drzwi otworzyłam.
- Ten klucz przeniesie cię do dowolnego miejsca w Akademii przez dowolne drzwi. - oznajmił dyrektor, pojawiając się obok mnie.
- Hmm...fajnie! - ucieszyłam się z tego. chyba jedynego plusa dzisiejszego dnia.
Rozejrzałam się po korytarzu. Był on strasznie wysoki i nie mogłam domyślić się dokąd on prowadzi, ponieważ oby dwa jego końce ginęły w mroku. Wyłożony był czarno - czerwonymi kafelkami,a ściany były utrzymane w kolorach : czerni, czerwieni, zieleni i żółci. Po przeciwnej stronie korytarza znajdowały się ponumerowane drzwi sporych rozmiarów.
- Chodźmy, zajęcia zaraz się zaczną. - ponaglił Mephisto znów łapiąc moje ramię. Zaciągnął mnie pod drzwi z numerem 1106. - To tutaj odbywają się lekcje twojego rocznika. - oznajmił